Hej,
Ostatnio nagrałam filmik na youtubie (link pod postem), w którym bawiłam się trochę z różnymi kolorami. Chciałam stworzyć wieczorowy makijaż, który będzie przełamany nasyconymi barwami na dolnej powiece oraz w wewnętrznych kącikach. Zdecydowałam się użyć cieni marki Freedom Makeup oraz Affect. Przewijają się tu również cienie z paletki W7 10 out of 10 Browns, oraz Glamshadows.
Cienie nie są jakimś wielkim odkryciem, chociaż na wyróżnienie zasługuje przepiękny limonkowy odcień marki Affect, który możecie zobaczyć również w tym makijażu (link). Myślę, że jest to wyjątkowy kolor, który urozmaici każdy letni makijaż. Zresztą sami zobaczcie:
Dziś chciałabym opowiedzieć trochę więcej o podkładzie Skin Balance marki Pierre Rene. Odkryłam go jakieś dwa lata temu i miałam mieszane uczucia. Jednego dnia wyglądał genialnie - zero porów, długotrwały mat, świetne krycie i brak ścierania się w ciągu dnia. Czasami jednak podkład lubił się ważyć, wchodzić w pory, podkreślać każdą zmarszczkę i świecić się w ciągu dnia.
Przez około rok nie używałam go prawie wcale ale ostatnio do niego wróciłam i odkryłam go na nowo. Myślę, że to za sprawą lepszego stanu mojej cery, która ma o wiele gładszą strukturę niż kiedyś (głownie za sprawą retinoidów oraz sumiennego nawilżania). Poza tym, dwa lata temu nie używałam kremu na dzień (o zgrozo!), teraz zawsze staram się użyć jakiejś bazy w postaci lekkiego kremu.
Ostatnio dobrze używa mi się normalizującego kremu Evree z serii Neroli, który zarówno nawilża, jak i matuje moją skórę. O jaki krem mi chodzi, możecie zobaczyć na filmiku poniżej, gdzie dokładnie go pokazuję. Przez swoją lepką konsystencję jest on świetną bazą pod ten podkład. Nie mam idealnej cery, ostatnio wysypało mnie sowicie po kilkudniowej wyżerce w Lublinie (za dużo węglowodanów;)), no i mam za swoje.
Podkład jednak kryje wszystko doskonale, można dokładać go w miejscach gdzie mamy większe niespodziewanki, nawet nie trzeba korektora ale ja nie lubię dokładać kolejnych warstw podkładu. Wolę przykryć co trzeba korektorem. A ostatnio polubiłam się z magiczną kredką z Wibo, którą możecie zobaczyć również w filmiku. Jak magia photoshopa, korektor zakrywa wszystko i jest na tyle kremowy, że można go ładnie wklepać. Jedyny minus jaki odnotowałam to wydajność - kremowa konsystencja wiąże się z tym, że trzeba często temperować tą kredkę.
Ale wracając do podkładu... Mogę polecić każdemu z cerą tłustą i mieszaną. Moim zdaniem ten podkład jest o wiele lepszy niż Revlon CS, Mac Pro Longwear, a już na pewno lepszy od Urban Decay All Nighter, czy wodoodporny MAP. U mnie lepiej trzyma mat niz wyżej wymienione, co sprowadza się do tego, że jest bardziej długotrwały. Był testowany w upały i w długi dzień pracy. Nie przetrwał jednak testu okularów - w miejscu na nosie ściera się i zostaje na okularach, ale który podkład tego nie robi?
Minusem tego podkładu jest problem z doborem odcienia. Odcień najjaśniejszy Champagne jest bardzo jasny ale posiada neutralny odcień (dla mnie trochę zbyt neutralny), natomiast ciemniejsze odcienie, są zbyt beżowe lub pomarańczowe. Trzeba kombinować przy cerze żółtawo-oliwkowej, jak moja. Ja sobie mieszam wspominany odcień Champagne z Medium Beige i nie jest źle, chociaż widzę, że szyja jest bardziej żółta niż twarz. Można dodać sypkiego pigmentu (np. z kolorówki), co bywa problematyczne ale jest też jakimś rozwiązaniem, jeśli zależy nam, aby wyglądać perfekcyjnie.
Podsumowując: Jeśli nie próbowałyście tego podkładu, a macie tłustą cerę, koniecznie przetestujcie Skin Balance. Podkład jest łatwo dostępny w Naturach, czy osiedlowych drogeriach z szafą Pierre Rene, a koszt to około 30 zł.
A teraz zapraszam na filmik z tutorialem do makijażu :)
Bardzo lubie takie nieoczywiste makijaze oczu <3
ReplyDeleteFajnie, że Ci się podoba.
DeletePrzepiękny makijaż!
ReplyDelete