Hej.
Moja skóra w ostatnich miesiącach trochę wariowała i pojawiały się na niej wypryski. Niestety w okresie wakacyjnym pozwalam sobie na dużo, jeśli chodzi o dietę. Na temat mojej diety i pielęgnacji pisałam więcej na początku tego roku w tym poście, więc jeśli chcecie wiedzieć więcej, odsyłam do tego wpisu.
Dziś przychodzę do Was z aktualizacją i nowymi kosmetykami, których używam od jakiegoś czasu oraz z nowym patentem na naprawdę gładką skórę, która będzie wyglądać świetnie w makijażu, szczególnie na zdjęciach;)
OCZYSZCZANIE
Jeszcze pól roku temu myłam twarz żelem oczyszczającym (z Garniera), ale jakieś 4 miesiące temu zamieniłam żel na olejek do demakiażu z Bielendy. Zużyłam już 3 opakowania, a to jest moje czwarte.
Zdaję sobie sprawę z tego, że oprócz naturalnych olejków (np. arganowego) w składzie tego kosmetyku mamy parafinę, ale ja nie zauważyłam negatywnych skutków obecności tego składnika. Olejek idealnie zmywa makijaż przede wszystkim w delikatny sposób i nie ma potrzeby mycia twarzy dodatkowym żelem oczyszczającym, co dla mnie akurat jest najważniejsze.
Po umyciu twarzy olejkiem, przecieram jeszcze skórę płynem do demakijażu z Garniera, który jest przeznaczony dla cery wrażliwej. Tę wodę micelarną stosuję od kilku lat i uważam, że jest to najlepszy płyn w tej cenie. Nie podrażnia skóry i nie zostawia lepiej warstwy na jej powierzchni.
Po jakimś czasie wróciłam do wody termalnej z Uriage, którą kupiłam specjalnie na lato, aby móc ochłodzić się w upalne dni. Woda termalna nie tylko ochładza i odświeża skórę, ale także łagodzi podrażnienia, minimalizuje zaczerwienienia i pielęgnuje skórę. Nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji bez tego kosmetyku.
SERUM
Po spryskaniu twarzy wodą termalną, nakładam serum na jeszcze wilgotną skórę. Na dzień wybieram serum z witaminą C z Bielendy, które uwielbiam i którego używam od wielu miesięcy. Właśnie zużyłam swoje chyba już piąte opakowanie. Pisałam o nim również w zimowym poście o pielęgnacji, więc odsyłam Was do tego linku.
Na noc wybieram coś o silniejszym działaniu, a mianowicie serum z Biochemii Urody 2%, które w składzie ma:
skwalan
silikon roślinny
naturalny olej z czarnej porzeczki z dodatkiem oleożywicy rozmarynowej
retinol stabilizowany w płynie
retinoid kosmetyczny w płynie
Na początku, po wykonaniu tego boostera, stwierdziłam, że cena (ponad 50zł.) w stosunku do pojemności jest nieco zawyżona, jednak serum używam już 3 miesiące i jeszcze mam sporo kosmetyku w buteleczce. Potrzeba dosłownie trzech, czterech kropli, aby rozprowadzić produkt na całej twarzy i szyji. Serum ma postać rzadkiego olejku, o żółtawym zabarwieniu i o lekkim ziołowym zapachu. Po kilku miesiącach widzę znaczną poprawę stanu cery. Przede wszystkim moje poprzeczne zmarszczki na czole są mniej widoczne, cera nabrała "gęstości" i jest wyraźnie gładsza.
NAWILŻANIE
W razie potrzeby smaruję twarz kremem nawilżającym, ale tylko w suche miejsca, np. wokół ust, kremem brzozowo-rokitnikowym z betuliną marki Sylveco, który jest niezwykle tłusty. Dzięki temu idealnie sprawdza się również w roli kremu pod oczy i już nie muszę kupować dodatkowego produktu dedykowanemu pielęgnacji tych partii twarzy.
Na dzień wybieram coś lżejszego, np. krem normalizujący Evree Pure Neroli, o którym pisałamwięcej tu.
PIELĘGNACJA SPECJALNA
Czyli zabiegi, które wykonuję raz na jakiś czas. Jako peelingu i maseczki używam produktu z Ziaji, do którego wróciłam po latach. Kosmetyk ten ze względu na funkcję 2 w 1 jest idealny w podróży i dzięki odświeżającym właściwościom jest świetny na lato.
Dla tych z Was, którzy jeszcze nie znają tego produktu, jest to pasta oczyszczająca z drobinkami, którą można stosować również jako ekspresową maseczkę. Po użyciu moja skóra jest gładka, odświeżona i oczyszczona.
Co kilka tygodni stosuję również oczyszczającą maseczkę z glinki różowej lub żółtej. Używam tej maseczki tylko wtedy, kiedy moja skóra nadmiernie się przetłuszcza lub mam dużo niedoskonałości. Swoje glinki kupuję na e-naturalne lub na Biochemii Urody.
Kiedy mam większe problemy z cerą punktowo używam maści Benzacne 10% z nadtlenkiem benzoilu. Używam jej od ponad 10 lat i na uporczywe niespodzianki sprawdza się genialnie, ponieważ w szybkim tempie wysusza wypryski. Drugim kremem, który jest w moim arsenale pielęgnacyjnym od kilku lat jest krem Skinoren, który rozjaśnia przebarwienia i wygładza skórę. Używam go jedynie na moje przebarwienia na plecach, z którymi walczę od kilku lat.
Przez ostatnie dwa, trzy miesiące zaczęłam robić rzecz, która dla większości wyda się dziwna ale o której ostatnio dużo się mówi w sieci. Mianowicie, golę swoją twarz:) Na początku wykonywałam regularną depilację woskiem ale dowiedziałam się, że na dłuższą metę może to powodować przebarwienia, których ciężko się później pozbyć. Później przerzuciłam się na krem do depilacji ale występowały po nim podrażnienia na mojej skórze. Zaczęłam interesować się goleniem twarzy maszynką, po obejrzeniu kilku filmików na amerykańskim youtube, gdzie zwolenniczki tego dziwnego zabiegu wymieniały korzyści i zapewniały, że włoski nie odrastają grubsze i gęstsze, jak powszechnie mogłoby się wydawać.
Moja babska ciekawość posunęła mnie do sprawdzenia tego na sobie. Przede wszystkim skóra jest nieskazitelnie gładka, i miła w dotyku, ponieważ przy każdym goleniu nie tylko pozbywamy się tzw. "meszku", ale także martwego naskórka. Moja skóra wygląda na bardziej promienną, a podkład utrzymuje się i wygląda o niebo lepiej.
Do golenia twarzy używam zwykłego mydła, można użyć też olejku lub czegoś co daje poślizg. Nie golę twarzy "pod włos", tylko zgodnie z kierunkiem wzrostu, czyli przesuwając maszynką w dół. Zawsze używam ostrej maszynki, która przeznaczona jest tylko i wyłącznie do twarzy i ma nakładkę zabezpieczającą, którą nakładamy na ostrze po goleniu, co zapewnia większą higieniczność. Ten zabieg powtarzam co kilka tygodni i nie zaobserwowałam negatywnych skutków. Włoski odrastają dokładnie takie jakie były na początku, nie są ani gęstsze, ani grubsze, ani ciemniejsze. Mam wrażenie, że skóra w tych miejscach wygląda o wiele lepiej, niż np. na czole, gdzie oczywiście tego nie wykonuję:)
Co myślicie o tym triku na gładszą skórę? Jakie macie patenty na lepszy wygląd skóry? Podzielcie się swoimi hitami kosmetycznymi w komentarzach:)
Zaskoczyłaś mnie z tym goleniem bardzo! Nigdy by mi to nie wpadło do głowy :o
ReplyDeleteBardzo lubię ten płyn micelarny o którym piszesz:) A serum polecam gorąco polską markę Resibo, u mnie super się sprawdza i jest równie wydajny :)
www.odkrywajacameryke.pl
Dzięki za polecenie. Słyszałam o tym serum ale jeszcze nie miałam okazji testować nic z Resibo:) Na pewno wypróbuję w przyszłości:)
DeleteO mamo, ja sie boje golenia twarzy. Wybieram plastry z woskiem na zimno ;)
ReplyDeleteHehe, też się tego obawiałam ale jak się okazuje, nie ma czego;)
DeleteJa używam do mycia buzi zielonej pianki z Pharmaceris, a później smaruję Skinorenem. Jeszcze nigdy nie miałam tak ładnej cery :) www.ann-swear.blog.pl
ReplyDeletePróbowałam smarować twarz Skinorenem ale nie potrafię wytrzymać tego irytującego mrowienia, używam tylko na przebarwienia na plecach i ramionach, gdzie skóra jest grubsza i nie czuć nic:)
DeleteTo kobiety też się golą na twarzy. O Maryjko. Ale jak dla mnie takie pokazywanie warsztatu i tych detali kompletnie zmienia postrzeganie kobiet przez facetów. Ale tylko na niekorzyść. Tracicie atut tajemniczości i tej lekkiej iskierki. Tego ulotnego czegoś...no coż. Wasz wybór.
ReplyDeleteBlog jest skierowany głównie do kobiet, dlatego pokazuję tu takie rzeczy, bo może to komuś pomóc, ale miło mi, że wpadłeś i zostawiłeś komentarz:) Oczywiście może wydać się to szokujące dla Panów, ile my kobiety, musimy robić czynności, żeby dobrze wyglądać. Taki już nasz los;) Ale to wszystko po to, aby podobać się Wam i samym sobie oczywiście;)
Delete