Showing posts with label pomadki matowe. Show all posts
Showing posts with label pomadki matowe. Show all posts
Czerwień idealna. Moja kolekcja czerwonych szminek. | GOLDEN ROSE, RIMMEL, LILY LOLO, BOURJOIS, ESSENCE

3:21 PM

Czerwień idealna. Moja kolekcja czerwonych szminek. | GOLDEN ROSE, RIMMEL, LILY LOLO, BOURJOIS, ESSENCE

Hej

Zbliża się idealna pora na ciemny makijaż ust. W sezonie jesienno-zimowym chętnie sięgam po ciemniejsze pomadki, a najczęściej jest to właśnie czerwień, która idealnie pasuje do mojego codziennego stroju, czyli białej koszuli i czarnych spodni/spódnicy.

Dzisiaj przygotowałam dla Was nie tylko mocną propozycję makijażową na wieczór, ale również zestawienie moich czerwonych pomadek, o różnych wykończeniach, różnych stopniach krycia, a także, w różnych odcieniach. Jeśli jesteście ciekawe moich ulubionych szminek w tym szlachetnym kolorze, to zapraszam do przeczytania posta!


Na początek przedstawię Wam mojego ulubieńca, czyli matową pomadkę w płynie od Golden Rose w odcieniu 09.


Przede wszystkim wyróżnia ją trwałość i odcień - klasyczna, hollywódzka czerwień. Idealna na wielkie wyjścia. Odcień nie jest ani za ciepły, ani za zimny, jest to coś pośredniego i mimo, że na pierwszy rzut oka wpada w bardziej pomarańczowy ton czerwieni, to nie sprawia, że nasze zęby stają się bardziej żółte niż są w rzeczywistości.



Pomadka jest niezwykle trwała, przy czym nie wysusza ust i jest bardzo komfortowa. Piękny zapach i wygodny aplikator ułatwiają nakładanie, a ja do pomocy używam jeszcze konturówki z GR z serii Classics. Niestety nie znalazłam na stronie tego konkretnego odcienia, a konturówkę mam już tak długo, że wszystkie napisy się pościerały.


Czerwoną pomadkę zestawiłam z kocim makijażem oka. Wykorzystałam tu czarną kredkę Mark z Avonu na którą nałożyłam cień Glam Shadows Perskie Oko - duochromowy oliwkowy cień mieniący się na stare złoto i rubinowo. Nałożony na czarną bazę przybrał zupełnie innego wymiaru, co możecie zobaczyć na zdjęciach. Wewnętrzne kąciki rozświetliłam złotym perłowym cieniem, a na dolną część wewnętrznych kącików nałożyłam matowy jasnobeżowy cień (paletka Zoeva Naturally Yours). Rzęsy, które robią taki spektakularny efekt zakupiłam dawno temu na ebayu:)

A teraz przejdźmy do mojej skromnej kolekcji czerwonych szminek.



Moje zestawienie zacznę od pomadek o tym samym wykończeniu, czyli od matów.
Równie trwałą pomadką, co ta z GR, jest płynna szminka Rouge Edition Velvet firmy Bourjois. Czerwień ta w porównaniu z GR jest wyraźnie bardziej strażacka, wpadająca w pomarańcz, co też stawia w złym świetle nasze uzębienie i podbija żółte tony. Minusem jest również rzadka konsystencja, która nie zapewnia idealnego krycia za pierwszym pociągnięciem (zauważyłam, że każdy kolor z serii Rouge Edition Velvet różni się od siebie w konsystencji i kryciu).

Jeśli chcecie zminimalizować nieco efekt żółtych zębów, wybierzcie matową pomadkę z Golden Rose, w sztyfcie o numerze 25, która jest perfekcyjną, spaloną czerwienią, pasującą idealnie brunetkom o oliwkowej karnacji, a także blondynkom o ciepłej karnacji. Pomadka jest bardzo trwała, ma matowo-satynowe wykończenie i tak samo jak płynna koleżanka z GR, jest niezwykle komfortowa na ustach.

Kolejną, tym razem pół matową czerwienią, która jest idealnym odpowiednikiem mojego ulubieńca, jest Rimmel Lasting Finish w odcieniu Alarm. Pomadka trwałością dorównuje GR Velvet Matte 25. Odcień to znowu, nie za chłodna, nie za ciepła czerwień, chociaż ja wyczuwam w niej niebieskawe tony. Kolor będzie pasował wszystkim typom urody. Muszę wspomnieć również o przyjemnym, waniliowym zapachu i satynowej konsystencji:)


Przejdę teraz do pomadek o błyszczącym wykończeniu, które będą idealne dla posiadaczek wiecznie spierzchniętych ust, lub dla kobiet, które preferują jedynie lekką warstwę koloru wklepaną delikatnie w usta palcem. Ja sama też często wybieram taki wariant, kiedy nie mam czasu na perfekcyjnie wyrysowany kontur ust, lub jeśli chcę uzyskać subtelniejszy efekt. Taką opcję często wybieram wiosną, kiedy to stawiam na świeży, delikatny wygląd.

Pierwsza pomadka to Lily Lolo w odcieniu French Flirt. O tej pomadce pisałam już w poście o makijażu mineralnym. Kolor to neutralna, malinowa czerwień, a pomadka ma bardzo kremowe, błyszczykowe wykończenie. Nawilża usta i schodzi w miarę równomiernie w ciągu dnia. Bardzo ją lubię i noszę ją często.

Kolejna szminka z Golden Rose Sheer Shine 28, to niespodzianka dołączona w gratisie do jakiegoś zamówienia. Myślałam, że nie będę używać tej pomadki, ponieważ posiada najsłabszą pigmentację z pokazanych tu pomadek. Jednak kiedy nałożyłam ją na usta, nie tylko podkreśliła ich naturalny kolor w bardzo subtelny sposób, ale również zapewniła mi nawilżenie i komfort oraz wygładzenie. Pomadka ma SPF 25 i to chyba jedyna czerwień jaką posiadam, którą mogę nałożyć bez użycia lusterka:)

Ostatnią propozycją, po którą sięgam najrzadziej, jest pół satynowa, pół matowa pomadka z Essence, której odcień to spalona czerwień przełamana brązem. Odcień to 04 On the Catwalk. Nie jest przede wszystkim trwała i nie schodzi równomiernie, tak jak pozostałe szminki ale przepiękny odcień rekompensuje te wady, dlatego umieszczam ją w moim zestawieniu.

Koniecznie dajcie znać, jakie są Wasze ulubione czerwone pomadki i po co najczęściej sięgacie w sezonie jesiennym, jeśli chodzi o makijaż ust.

Jestem też ciekawa, jak podoba Wam się tak mocny makijaż. Czy zdecydowałybyście się na takie połączenie? Chętnie poczytam Wasze komentarze:)


Ulubieńcy wiosny | NYX, MAC, LA ROCHE-POSAY, GERARD COSMETICS, DIOR

12:57 PM

Ulubieńcy wiosny | NYX, MAC, LA ROCHE-POSAY, GERARD COSMETICS, DIOR

Hej

Dzisiaj zapraszam Was do poczytania o moich ulubieńcach ostatnich miesięcy, zarówno kosmetycznych, jak i pielęgnacyjnych.
Ostatnio testowałam wiele kosmetyków kolorowych, ponieważ uzupełniałam swoją kolekcję z myślą o pannach młodych i kobietach, które mają w planach wesele, czy inne okoliczności. Skupiłam się głównie na podkładach, bazach i długotrwałych pomadkach.


Na początek opowiem Wam o matowych szminkach w płynie, których używałam najczęściej przez ostatnie dwa miesiące. Mowa o Soft Matte Lip Cream od Nyx. Mi najbardziej przypadły do gustu odcienie spalonej czerwieni pomieszanej z brązem oraz fuksjowy róż. Odcienie nazywają się: Prague, Cannes i San Paulo. Od jakiegoś czasu starałam się upolować pomadkę o nazwie 1995 z Gerard Cosmetics, która była ciągle wykupiona, o czym wspominałam w tym wpisie.


Wszystkie te szminki charakteryzuje nie tylko wyjątkowy odcień, ale również kremowa konsystencja, która nie wysusza ust i jest przyjemna do noszenia przez długi czas. Pomadki są długotrwałe ale nie przetrwają tłustych potraw, czy pocałunków.


Kolejnym wyróżnionym przeze mnie kosmetykiem będzie paletka z My Secret Naked Beauty, czyli poręczna kasetka z trzema matowymi cieniami, po które sięgałam prawie codziennie i które idealnie nadają się do każdego makijażu. Wspominałam już o tych cieniach w tym poście, więc nie będę się rozpisywać. Polecam serdecznie jeśli szukacie czegoś taniego, uniwersalnego i dobrej jakości.


Kosmetyk kolorowy idealny na lato? Oczywiście bronzer! Ja nie opalam twarzy, więc resztę ciała mam opaloną i używam tego produktu nawet jeśli nie maluje się podkładem, aby wyrównać koloryt twarzy z szyją. Takim "ocieplaczem" był ostatnio bronzer z Nyx w odcieniu Toffee/Caramel. Jest to odcień pasujący każdej brunetce - lekko oliwkowy, nie za ciepły brąz. Co też mi się podoba to fakt, że kosmetyk ten nie jest zupełnie matowy, ani nie posiada drobinek. Jego konsystencję określiłabym jako satynową, dzięki czemu bronzer łatwo się rozciera i pięknie wtapia się w skórę.


Podkład, jakiego ostatnio używałam nałogowo to MAC Pro Longwear w odcieniu NC20. Nadaje się on idealnie dla skóry mieszanej i tłustej i z odpowiednią bazą będzie idealnym podkładem ślubnym dla skór suchych, czy normalnych. Ma matowe wykończenie, dobre krycie i zaskakującą trwałość. Nie jest przy tym ciężki i nie tworzy maski.

Kolejnym odkryciem okazała się maść Margarite Cosmetics Zinc Cream zakupiona jakiś czas temu na iHerb, której zaczęłam używać częściej w ostatnich tygodniach. Jest to maść o dosyć prostym składzie, w którym znajduje się między innymi cynk, siarka i dwutlenek tytanu. Jest to gęsty krem barwiony, który idealnie sprawdza się jako korektor. Noszę go kiedy nie maluje się podkładem, a mam kilka niedoskonałości do zakrycia. Maść ma działanie antybakteryjne i wysuszające, więc nie należy nakładać jej na całą twarz, jedynie punktowo. Odcień wpada w delikatny róż, więc nie pasuje do każdej karnacji. Ja nakładam na nią podkład mineralny lub jakiś inny korektor, który niweluje różowe tony.


Podczas malowania modelek do sesji, czy klientek trzeba pamiętać o zasadach higieny pracy. Pomocnym gadżetem, bez którego się nie rozstaje jest jednorazowa szczoteczka do tuszu. Nakładając tusz tą samą szczoteczką przenosimy bakterie i możemy zarazić czymś klientkę, ale także sprawimy, że nasz tusz zacznie się szybciej psuć i dziwnie pachnieć. Dlatego zawsze mam pod ręką jednorazówki, które kupuje hurtowo na ebayu albo aliexpress. Polecam też aplikatory do pomadek;)


Jeśli mowa o akcesoriach makijażowych, muszę koniecznie wspomnieć o pędzlu, który kupiłam przypadkowo z ciekawości. Pędzel marki elf jest wykonany z włosia kozy dlatego jest bardzo miękki, elastyczny. Posiada elegancki biały trzonek i srebrną skuwkę. Używam go codziennie od dwóch miesięcy do konturowania twarzy i mogę polecić z czystym sumieniem, tym bardziej, że kosztuje około 8 zł.




W dzisiejszym wpisie mam też dla Was do polecenia dwa kosmetyki z działu pięlęgnacji, mianowicie krem z filtrem marki La Roche-Posay, który kupiłam w zestawie z miniaturką kremu nawilżająco-łagodzącego.
Krem Athelios XL jest lekką, leistą emulsją matującą z wysokiej jakości stabilnym filtrem 50+. Jest to jedyny chyba filtr, który na prawdę matuje skórę i nie daje nierzyjemnego uczucia kleistości i tłustości na twarzy. Słońca unikam kiedy tylko mogę ale kiedy mam w planach dłuższy pobyt na zewnątrz, zawsze nakładam filtr na twarz i szyję, tym bardziej, że posiadam wiele przebarwień i stosuję produkt z kwasem na noc. Ochrona i pielęgnacja skóry jest dla mnie bardzo ważna, dlatego wybrałam właśnie ten filtr, polecany przez wiele osób.
Zaskoczył mnie również krem dołączony do zestawu, którego myślałam, że raczej nie zużyje. Jak wiecie przez ostatnie miesiące używałam kremów z Sylveco, o czym pisałam dokładnie w tym poście. Postanowiłam dać szansę produktówi z LRP HYDREANE LÉGÈRE CREME D'EAU THERMALE Hydratant peaux sensibles i okazało się, że krem jest przede wszystkim kojący, ponieważ zawiera w składzie wode termalną, a także doskonale nawilża nie pozostawiając tłustej lepkiej warstwy. Co jeszcze mi się podoba, to zapach, który jest świeży i "czysty".


Na koniec podzielę się jeszcze perfumami, których używam najczęściej w ostatnich miesiącach. Mowa o Dior J'adore in Joy Jest to zapach bardzo kobiecy, kwiatowy i świeży. Kojarzy mi się z zapachem czystej pościeli pomieszanej ze słodkimi owocowymi nutami. Te perfumy różnią się nieco od klasycznych J'adore ale są do siebie całkiem podobne. Zapach idealny na lato.


To już wszyscy ulubieńcy ostatnich miesięcy. Czy używaliście któregoś z wymienionych produktów? Jeśli tak, dajcie znać w komentarzach. Chętnie poczytam też o waszych ulubionych kosmetykach i nie tylko. Mam nadzieję, że wpis Wam się podobał i dziękuję za poświęcony czas.
Do usłyszenia!
Copyright © EPHEMERIC BEAUTY , Blogger